fbpx

Po urlopie język zwalnia na antenie

Autoironia na antenie? Ale tylko po urlopie, bo wtedy – jak mówią fachowcy – można pozwolić sobie na więcej. Choć precyzyjniej w tym przypadku należy powiedzieć – na mniej. To oczywiście z przymrużeniem oka.

Bycie rzecznikiem firmy wymaga często przewrotności i flirtu z odbiorcą. Oglądałam w tym tygodniu wywiad Krzysztofa Inglota, rzecznika prasowego Work Service, firmy HR, w którym opowiadał o tym, jak na pracownika wpływa powrót z urlopu i że pracodawca nie powinien oczekiwać w  pierwszych dniach po wakacjach,  zaangażowania pracownika na Full Service. A tutaj wkradła się mi się przypadkowo gra słów.

Wsłuchiwałam się w to, co Pan Krzysztof mówił i wpadł mi do głowy pewien pomysł. Jako, że wypowiedź ta wydaje mi się zbyt rozwlekała, pomyślałam, że Pan Krzysztof sam jest po urlopie i powinien ten fakt zgrabnie wykorzystać w swoim komentarzu. A dlaczego nie? Jestem przekonana, że wtedy jego odpowiedź na pytanie, byłaby o wiele barwniejsza, ciekawsza i zapadająca w pamięć. Niosłaby także element przygody, a widzowie wybaczyliby mu powtarzanie tych samych fraz i brak puenty. A czyż nie o to chodzi w byciu w TV?

oceanarium banner na www

Przez wiele lat obsługiwałam od strony komunikacyjnej spółki z sektora rynku pracy. Były to portale pracy, ale także agencje HR i agencje pracy tymczasowej. Praca i rynek pracy to jedne z najbardziej pożądanych tematów w mediach, bo jeżeli nawet nie kariera, to praca jest czymś, co dotyczy każdego. Nie znam obok zdrowia bardziej palącego tematu. A zatem eksperci rynku pracy w mediach są stale. Dla firm z tego sektora komunikacja przez media i zarządzanie informacją to jeden z kluczowych obszarów działania. Jednak cały czas rzecznicy bądź prezesi tych firm mają otwarte drzwi do bycia kimś naprawdę zauważalnym, bo w pracy jako temacie, zawiera się element przygody, wyprawy, doświadczenia. I takie wątki w wypowiedziach ekspertów powinny robić PR tym firmom.

Komentarz rzecznika w TVN BiŚ brzmiał tak:

inglot

„Wydajność w pierwszym tygodniu pracy jest dużo niższa niż zakłada firma i zakłada otoczenie, a nasze przyzwyczajenie jest takie, że po powrocie, 10/15-dniowym, teoretycznie nic się nie powinno zmieniać, a tak nie jest. Jest tak, że zmienia się dużo w naszej percepcji pracy, w percepcji dnia codziennego, w naszej wydajności i w naszym mózgu, który przystosowuje się wiele dni do odpoczywania, a nie do wytężonej pracy. Proces wejścia do pracy po powrocie z urlopu w tryby pracy, jest to pewien proces. W tych pierwszych dwóch dniach – ja jestem zwolennikiem – by naprawdę mało na siebie brać, by bardzo powoli wchodzić do pracy, w swoje obowiązki i takie też podejście powinni mieć przełożeni, bo to tak naprawdę da pracownikowi możliwość wykorzystania tych 14 dni urlopu,  w trakcie których nabrał zdrowia, dobrego samopoczucia, po to by tego nie zaprzepaścił w ciągu pierwszych dwóch dni, kiedy tak naprawdę ktoś nierozważnie mógłby zbyt obciążyć swojego pracownika. Mamy wiele różnych symptomów takiego zbyt szybkiego powrotu z urlopu do pracy : przede wszystkim jest to stres, który może się pojawić i ten stres będzie się nasilał tak bardzo jak w sposób nieuporządkowany wracamy do pracy i w skrajnych sytuacjach mogą pojawiać się krótkotrwałe symptomy depresji”.

Mamy tutaj typową wypowiedź ekspercką, odpowiedź na konkretne pytanie.
Dlaczego o tym mówię? Z trzech powodów:

Po pierwsze: sposobu narracji. Ekspertom rynku pracy, z którymi miałam okazję pracować, a których było wielu, uczyłam zawsze bardzo zdyscyplinowanej formy opowiadania. Co to znaczy? Znaczy to tyle, że każda wypowiedź ekspercka musi mieć ramy: początek, rozwinięcie i koniec + ciekawą opowieść jako przykład. A gdyby ta odpowiedź zaczynała się od słów:
„Parę dni temu w firmie, do której stale dostarczamy specjalistów, z dwutygodniowego urlopu w Szwajcarii wrócił menedżer, który…”. No właśnie opowieść. Eksperci nie szukają opowieści. Rzecznicy nie szukają opowieści. Zapominają, że bycie ekspertem to także bycie dobrym narratorem. Opowieść krótka i dobrze spuentowana, jest zawsze najciekawszym punktem wystąpienia, nie ma nic lepszego niż przykład w postaci opowieści. Albo tak: „W naszej firmie mamy kilku specjalistów, którzy mają na to świetny patent. W dniu powrotu do pracy…”. Opowieść. Opowieść sprzedaje temat, nawet jeśli mamy do czynienia z bardzo prostym pytaniem dziennikarza. Proste pytanie, ale odpowiedź niezwykła, wciągająca, obrazująca temat.

Po drugie: świadomego wykorzystywania bycia na antenie. Słowa mają nas pozycjonować. W poprzednim przykładzie już to zrobiłam, podkreślając, że jestem z firmy, która dostarcza specjalistów, ale zrobiłam to tak, by nie było w tym przejawów kryptoreklamy. Odpowiadając na pytanie dziennikarza, daję odbiorcom tego programu poczucie, że jestem uprawniona do tej opowieści, uwiarygadniam przekaz.

I po trzecie: energii, jaką wkładamy w wypowiedź. Poziom ekspresji, jaki wkładamy w odpowiedź na pytanie, będzie tą dawką emocji, jaką przekażemy odbiorcom wraz z wiedzą na dany temat. Przecież w odpowiedzi na to pytanie, Inglot sprzedaję poradę pracodawcom, którzy są m.in. Klientami jego firmy. Odpowiedź na proste pytanie, która tutaj rozwleka się przez 2 minuty, a kończy słowem depresja, powoduje, że z takim stanem pozostaje odbiorca tej informacji, z depresyjną chęcią poszukiwania głównego sensu tej wypowiedzi. A można odpowiedź na to pytanie zdyscyplinować i powiedzieć od razu: „Pracodawcy – dajcie swoim wypoczętym pracownikom kilka dni na …”.

No Comments

Post a Comment