fbpx

Nowa kolekcja Grenia – o zasadzie decorum w wystąpieniach medialnych

Dzisiaj będzie się do nas uśmiechał Arystoteles. Ale to dopiero na koniec, na deser trzeba sobie zasłużyć.

Kazimierz Greń, członek zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej zafundował widzom jedną z najbardziej komicznych konferencji prasowych ostatnich miesięcy. I powiem przewrotnie: nie pomogło mu nawet to, że był sobą!

Czy prezes musi występować w mediach? Nie. A już na pewno nie ten, który nie wie, jak to zrobić skutecznie. To tak jakbyś zaserwował/a gościom na urodzinowej kolacji sushi, nigdy wcześniej tego nie przyrządzając. Ryzyko jest spore, prawda? A co, jeśli się nie uda? Możesz założyć plan B i zamówić sushi w restauracji. W przypadku mediów nie ma planu B. Czasu antenowego zastąpić się nie da. Raz powiedziane pójdzie w świat na zawsze.

Zastanów się przez chwilę: ile razy udzielałeś wywiadu przed kamerą? Jakie to miało skutki? Czy komfortowo, dobrze czujesz się w tej roli? Jeśli Twoje odpowiedzi są negatywne, zastanów się nad innym sposobem komunikacji. Medialna to tylko jedna z wielu. Naprawdę nie musisz, jeśli to nie jest Twoja mocna strona. Zupełnie odwrotnie – jak sądzę po tym, co widziałam – myśli jeden z członków PZPN-u. Pan  Greń, bo o nim mowa, poszedł na żywioł.

Według publikacji irlandzkich mediów, Greń miał handlować wejściówkami przed meczem Irlandia-Polska. Polska prasa sportowa natomiast dotarła do osób, które te bilety miały kupować od działacza. Jednym z nich miał być pan Krzysztof, Polak mieszkający w Irlandii. Jego zdaniem Greń sprzedawał bilety, które na legalnym rynku były do nabycia za 50 i 70 euro. Za swoje karty wstępu prezes Podkarpackiego ZPN miał żądać 500 i 600 zł. Greń na konferencji prasowej odpalił pokazowy, medialny miniprocesik, który miał go oczyścić. Tymczasem dziennikarze byli zachwyceni, bo mieli „bohatera” dnia. Prezesie zrób wszystko byś nigdy nim nie był! A przynajmniej nie takim!

Uprzedzam Was – nie są to zdjęcia z prezentacji nowej kolekcji wiosennej targowiska w Warszawie. Greń prezentuje na nich elementy swojej garderoby, w których był tego dnia, kiedy miał  sprzedawać bilety. Jego zdaniem nie zgadzała się kolorystyka podawana przez świadków, więc zdecydował się pokazać właściwe. No co? Dobry ruch, jak pokaże, to już nikt nie będzie miał wątpliwości. Cóż za pomysł na wiarygodność;).

greń1

Greń – mimo że sprawa nie dotyczyła historycznego wykrycia leku na nowotwór był piekielnie poważny i głośno mówił. To był ważny dla niego moment. Zapomniał, że ma mikrofon, i że jak się ma mikrofon to nie trzeba głośno, ale to drobiazg. Ktoś mówiący głośno, to ktoś pewny siebie? Bzdura! Greń niczym Kmicic zmywa swoje winy i daje to mocno odczuć dziennikarzom. Przybiera to formę klasycznego tłumaczenia się i potwierdza zasadę: tłumaczą się winni. Ale to wszystko nic, nic, nic. Malownicze zdania, które padają z jego ust  nazwane zostają przez dziennikarzy TVN24 „Cytatatami Grenia”, a świat się śmieje. Podejrzewam, że prezes Boniek najgłośniej.

greń2

 

Zestaw moich ulubionych:
– Jeżeli to jest bluzka granatowa, to życzę powodzenia.
– Jeżeli te spodnie są granatowe, to mamy daltonistę.
– A to jest szare czy nie?
-Państwo wyobrażają sobie, że ja stoję w czapce i kapturze i wołam: Ticket! Ticket! Ticket! Sto euro, dwieście! Państwo wyobrażają sobie ten cyrk?
Nikt nie musiał go sobie wyobrażać, bo właśnie był jego świadkiem.

oceanarium banner na www
Brak przygotowania do wywiadu może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. Skompromitować nas i utwierdzić opinię publiczną w przekonaniu, że jest coś na rzeczy w tym podejrzewaniu nas o bycie nie fair. Jak podał portal TVN24: „Greń przy pomocy barwnych figur stylistycznych starał się dowodzić swojej niewinności”. Wszystkie media wypunktowały cytaty wypowiedziane przez działacza, ośmieszając jego lingwistyczny kostium. I tak zamiast obrony swojej pozycji biznesowej, stał się medialną małpą tygodnia.

Na studiach, pewien profesor literatury przez 3 wykłady z rzędu tłumaczył nam, co to takiego zachwianie zasady decorum. Im więcej szkoleń z komunikacji przeprowadzam, tym bardziej tę zasadę doceniam, profesora również. Definicje są bardzo złożone, ale podam najprostszą. Otóż zachwianie tej zasady to mówienie o czymś bardzo błahym w poważny, patetyczny sposób. I odwrotnie. Mówienie o sprawach bardzo ważnych i ważkich w sposób zbyt lekki, zbyt luźny, nie pasujący do konwencji. Czy Greń zna tę zasadę? Chyba nie, ale mógłby być promotorem bazarowej odzieży i zatytułować to spotkanie: „Nowa kolekcja Grenia”. Nie mylić z kolekcją Zienia! To też by było zachwianie zasady decorum.

 

 

No Comments

Post a Comment