Po melisie do telewizyjnego studia, czyli szkolenie na uspokojenie!
Zadzwonił do mnie menedżer, pracujący w firmie zajmującej się doradztwem finansowym. Co miesiąc jego firma zapraszana jest do udziału w programie gospodarczym, realizowanym przez telewizję regionalną. Prezes spółki nie czuje się najmocniejszy w tematach poruszanych na antenie, więc do udziału w programie wyznaczył właśnie jego. Najprawdopodobniej nie chce tracić szansy na zaistnienie marki przed szeroką publiką.
Pracownik nie ma śmiałości odmówić prezesowi i chodzi na nagrania. Wziął udział już w dwóch. Przed każdym wystąpieniem wypija dzbanek melisy, bo nie może zapanować nad stresem i emocjami. Zanim zaczęliśmy rozwiązywać jego problem, obejrzałam programy z jego udziałem. Inni eksperci brylują na antenie, wyrywają sobie okazje do odpowiedzi na każde niemal pytanie, a on – uspokojony hektolitrami ziół – siedzi cicho, oparty na krześle i z trudem utrzymuje wzrok na prowadzącym.
Co jest błędem?
Nie to, że prezes wysyła go do telewizji, bo naturalnie chce dla firmy jak najlepiej, nie jest błędem też to, że menedżer pije zioła uspokajające, ale błędem jest to, że prezes nie zapewnia mu komfortu. A przygotowanie do bycia w mediach taki właśnie komfort zapewnia. Jeśli nie zapewnimy sobie spokoju, to efekt zawsze będzie taki, jak w przypadku tego menedżera. Owszem, pojawia się w studiu, ale nadmiar uspokajaczy, które zażywa, powodują, że nie wypada profesjonalnie i nie wytwarza pożądanej wartości dla spółki, a inni eksperci mogą do woli korzystać z jego czasu antenowego.
Czy zainwestowalibyście w produkty finansowe u kogoś, kogo oglądaliście w TV prawie półżywego?
No Comments