fbpx

Fragment mojej rozmowy z Piotrem Voelkelem – współwłaścicielem Grupy Kapitałowej Vox.

Zapraszam Państwa do lektury mojej drugiej książki „Rekiny biznesu w mediach. Sztuka tworzenie profilu publicznego”, która trafiła do księgarń miesiąc temu. Dziś zapraszam na pierwszy fragment wywiadu, który w całości możecie Państwo przeczytać w wydanej przez PWN publikacji. Wywiad zatytułowany jest „Monodram na 120 figur”.

Voelkel płetwa

Czy człowiekowi biznesu potrzebna jest scena?
W pewnym sensie stale się na niej jest. Od momentu, kiedy się decydujemy na wzięcie odpowiedzialności za pewną część rzeczywistości i chcemy do czegoś przekonać ludzi, to stale jesteśmy w centrum zainteresowania. Ta scena ma oczywiście różny format i rozmiar. Czasami mały jak ten pokój, w którym teraz siedzimy (siedziba Uniwersytetu SWPS w Warszawie przy ul. Chodakowskiej), a czasami duży, kiedy przemawiamy na zjeździe firm i mówimy do kilkuset ludzi. Krystyna Janda opowiadała mi, jak prowadzi specjalne kursy dla osób, które mają kłopot z publicznymi wystąpieniami. Jak przygotowuje ich do mających nastąpić za kilka miesięcy przemówień z okazji kolejnej rocznicy istnienia ich firmy. Pomaga im uniknąć bolesnego stresu spowodowanego lękiem przez wyjściem na scenę.

To jest problem, który absolutnie Pana nie dotyczy?
Nigdy nie mdlałem ze strachu przed wyjściem na scenę i nie paraliżowało mnie mówienie do dużej grupy ludzi. Prowadząc firmy często spotykałem się z większymi zespołami własnych pracowników, kilkaset znanych mi osób. Nowym wyzwaniem były publiczne wystąpienia, kiedy jako szef poznańskiej  Zachęty miałem przemawiać przed zgromadzonymi na odsłonięciu rzeźby lub otwarciu wystawy miłośnikami sztuki, elitami naszego miasta. Byłem nieco podekscytowany, czasami łamał mi się głos, czasami zbyt energicznie tarmosiłem kciuk, ale nie miałem problemów ze snem. Dziś mogę wyjść na stadion i nic mnie nie rusza. Stawiam na szczerość i prosty przekaz.

Voelkel płetwa2

Dobre wystąpienie Pana zdaniem to jakie?
Emocjonalne. To znaczy, że mówię o rzeczach, które są dla mnie ważne. Wyrażam się w sposób, który jest komunikatywny, prosty, przekonywujący i widzę, że wciągam ludzi, obserwuje ich reakcje. Mam teraz sporo spotkań z młodymi biznesmenami, ze studentami i szybko zauważam czy temat ich interesuje czy nudzi. Chętnie odpowiadam na pytania, bo to nas zbliża, pozwala mówić o tym co interesujące. Mówię o własnych doświadczeniach i dzielę się swoimi przemyśleniami.

Lubi Pan opowiadać o sobie?
Na tym się znam, jestem kompetentny. Zainteresowanie innych sprawia mi przyjemność. Wszyscy jesteśmy trochę próżni, ale kluczowe jest to, że nasze doświadczenie w wielu obszarach jest unikalne i bardzo innowacyjne, dlatego warto je skopiować i zastosować sprawdzone metody pracy, pójść przetartym szlakiem. Dla studentów cenne jest to, że pokazujemy praktyczną stronę biznesu, rzeczywiste projekty z ich wszystkimi komplikacjami.

Czuję, że wchodzimy na grunt idei humanistycznej i Human Touch Group. Czy ta grupa powstała jako sposób na opowiadanie idei humanistycznej w polskim biznesie?
Firmy, które odnoszą światowe sukcesy, liczące się w globalnej gospodarce marki, tworzą unikalne produkty, bo nim zaczną projektować, stawiają sobie pytanie: „Po co to robimy, dlaczego mamy to produkować?”. Na tak postawione pytanie, odpowiedzieć można współpracując z humanistami, psychologami, antropologami. Tak powstają innowacyjne, czasami rewolucyjnie nowe propozycje i rozwiązania. Odkryliśmy, że posiadane przez naszą rodzinę uczelnie wyższe, firmy, fundacje i pracownie projektowe mogą współpracować i tworzyć unikalne kierunki studiów, produkty, usługi. Chcąc zwiększyć zakres współpracy i efekty synergii oraz świadomość unikalnej wspólnoty nazwaliśmy się Human Touch Grup. Ponieważ ten projekt budzi spore zainteresowanie mediów wygospodarowałem trochę czasu na działania PR. Dzielimy się naszym doświadczeniem oraz pokazujemy m.in. jak ważne dla rozwoju firmy jest wykorzystywanie wiedzy humanistów i psychologów. Jak doświadczenie biznesu pomaga tworzyć nowoczesne studia, których ukończenie pozwala na łatwe znalezienie pracy. Nasza aktywność PR jest odpowiedzią na zainteresowanie. Nie wymyślamy intryg i nie tworzymy szumu, żeby sprowokować media.

Ale też nie tym jest PR prawda? PR nie jest bezmyślnie wytworzonym szumem na dany temat.
Unikamy sztuczek i harcy. Wybieramy najciekawsze propozycje i stawiamy na jakość.

Na taki PR może sobie pozwolić tylko lider, który zbudował już silną markę?
Zainteresowanie tym, co robimy powoli narastało. To, że sam jestem dla mediów dostępny funkcjonuje od niedawna. Wcześniej ograniczaliśmy się do PR firm. Ja starałem się być w cieniu, unikałem rozgłosu. Mimo że byłem właścicielem gazet i rozgłośni radiowych, sam byłem mało znany. Kiedyś dobry znajomy powiedział mi, że to zła polityka, bo niektórzy podejrzewają że mam coś do ukrycia. Postanowiłem wyjść z cienia.

Jak do Pana trafili dziennikarze?
Kiedy pojawiłem się na liście 100 najbogatszych Polaków…[…]

[…]

Drukowanie

 

 Źródło: Aleksandra Ślifirska, Rekiny biznesu w mediach. Sztuka tworzenia profilu publicznego”, wyd. PWN, Warszawa 2016.

No Comments

Post a Comment