fbpx

Dziennikarze! Wypisują rzeczy, które nigdy nie zostały powiedziane

Taki dzień po świętach to dobry czas na podróżowanie słowami, dlatego zabieram Was dziś na Teneryfę. Byłam na tej wyspie 6 lat temu i do głowy by mi nie przyszło, że mogłam tam spotkać Janoscha. Tak, tak tego Janoscha, którego książki czytamy naszym dzieciom.
Otóż Janosch, czyli Horst Eckert, bo tak się pisarz nazywa naprawdę, mieszka na Teneryfie od dawna, czerpie energie z tamtejszego wulkanu Teide i mówi, że „szczęście oznacza bycie wolnym . Kto niczego nie potrzebuje, temu nic nie może się przytrafić”.

Krakowski ZNAK wydał właśnie biografię Janoscha autorstwa Angeli Bajorek. To przepiękna opowieść, zaczynająca się w Zabrzu, gdzie urodził się Horst, przez Monachium, Paryż, Saint Tropez i wreszcie Teneryfę, przepiękną wyspę. Dla mnie najprzyjemniej klimatyzowaną wyspę na świecie.

O Janoschu mogłabym pisać, pisać i pisać, o Teneryfie też, bo chyba wszyscy pragniemy dziś hiszpańskiego słońca, ale ten blog jest o wystąpieniach medialnych i o wykorzystywaniu mediów w biznesie, więc skąd się tu wziął Janosch? A no właśnie. Zarobił na książkach fortunę i nigdy nie ukrywał, że nie lubi dziennikarzy i wywiadów, a kontakt z nimi nie ma najmniejszego sensu. Ale wyciągam dla Was z tej lektury jego słowa, bo zainspirowały mnie to pokazania Wam pewnego mechanizmu, który uparcie pokazuję na moich szkoleniach.

W książce Janosch mówi tak: „Dziennikarze! Wypisują rzeczy, które nigdy nie zostały powiedziane. Przekręcają kwestie; wystarczy opuścić jedno słowo, a wypowiedź może nabrać przeciwnego sensu. Pytają się tylko po to, żeby natychmiast zapomnieć odpowiedź. Albo czegoś nie rozumieją. A potem idą do redakcji i przepisują ze starych artykułów w archiwum, gdzie wszystko już z tych samych powodów było albo jest od dwudziestu lat nieprawdą.”

JANOSCH9961

Rozumiem autora. Sama na jednym ze spotkań autorskich, które prowadził dziennikarz, miałam wrażenie, że pytania jakie zadaje, świadczą o tym, że książki nie przeczytał, a zadając je wprowadza w błąd czytelników. Znając jednak tajniki tej sztuki doskonale zdawałam sobie sprawę, że to na mnie spoczywać będzie – oddanie charakteru i przekazu książki. I w to powinniśmy włożyć całą energię. Zadbać maksymalnie o to, aby napisano to, na czym nam zależy.

Wniosek jest następujący:

To my – jako autorzy, pomysłodawcy idei, projektów, szefowie firm, menedżerowie projektów, powinniśmy być przygotowani do kontaktów z mediami, jeśli chcemy ów produkt w nich pokazać. Żaden dziennikarz nie zrobi tego za nas, bo jest on ostatnią osobą, która o to zadba. Uczmy się tego.

No Comments

Post a Comment